Każdy, kto realizował ręczny montaż płytki PCB z elementami SMD doświadczył tego, o czym piszę. Taka operacja wymaga właściwego rozłożenia elementów na PCB. Przy pracy bez wsparcia technicznego, przecież do takiej czynności budowa fabryki z odpowiednim wyposażeniem technicznym jest trochę przegięciem . Więc przy działaniu ręcznym właściwym wyposażeniem jest … penseta. Za jej pomocą elementy są rozkładane na PCB i później czy to do pieca, czy hot air, czy jakiekolwiek inne rozwiązanie. Ale zanim dojdzie do finału, trzeba się trochę narobić. Jak wiadomo, niektóre elementy mają swoją lewą i prawą stronę. W przypadku kondensatorów SMD, to są one w pełni symetryczne, więc nie ma to żadnego znaczenia. Jednak rezystory mają swoją lewą i prawą stronę, więc jest wskazane, by ten leżał „na plecach” a nie „na brzuchu”. To oznacza, że czasami trzeba go obrócić. Posługując się pensetą nie jest to nawet skomplikowane, ale...
Śladowe ilości pasty będącej na padach z czasem przenoszą się na pensetę. Za każdym razem jak jest kładziony element przy pomocy pensety powoduje to, że ta unurza się w tym czymś. Niejako transakcją wiązaną tej czynności staje się to, że elementy przyklejają się do pensety i ich właściwe zorientowane staje się czynnością upierdliwą.Ideałem jest, by elementy w „zasobniku” były właściwie zorientowane. Niby w taśmie są one dobrze zorientowane ale branie pensetą elementów z taśmy nie jest wygodne. Ja „wysypuję” elementy z taśmy najczęściej na kartkę papieru i traktuję to jako zasobnik.Jednak elementy na kartce mają przypadkową orientację. Wybierając te, które mają właściwą orientację, szybko się „wyczerpują” i należy pozostałe poddać operacji naprowadzenia do właściwej pozycji. Zauważyłem, że taka kartka papieru doskonale się do tego nadaje, wystarczy lekko uderzyć we właściwe miejsce i część z nich poddaje się i przyjmuje pozycję właściwą. Dobre efekty uzyskuje się, jeżeli kartka jest lekko „pofałdowana” i nie przylega do stołu. Drogą eksperymenty można znaleźć najbardziej „czułe” miejsce, które daje największy uzysk: najwięcej elementów podskakuje.Prezentuje to króciutki film.I tu naszła mnie pewna refleksja: ile przypadku jest w przypadku. Teoretycznie w przybliżeniu powinno być „lewych” i „prawych” tyle samo. Nie chce mi się dokładnie liczyć, ale mam wrażenie, że nie jest to do końca zgodne z tym, czego uczyli mnie na matematyce. Rozumiem, że prawo wielkich liczb Bernoulli'ego i zrealizowana próbka nie jest reprezentatywna, ale tych „białych jest chyba więcej” niż tych „czarnych”.Dlaczego „białych” jest więcej niż „czarnych”, to tak jakby komuś na tym zależało. Ile jest przypadku w przypadku? A może to nie jest przypadek?
Ile przypadku jest w przypadku
Ile przypadku jest w przypadku
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Prawdziwe słowa nie są przyjemne. Przyjemne słowa nie są prawdziwe.
Lao Tse
Re: Ile przypadku jest w przypadku
To jak z masłem na kanapce. Zawsze ląduje masłem do dołu.
Wydaje mi się że identyczna zasada jest opisem na rezystorze.
Raczej grawitacja niż zdarzenie losowe.
Wydaje mi się że identyczna zasada jest opisem na rezystorze.
Raczej grawitacja niż zdarzenie losowe.
Re: Ile przypadku jest w przypadku
Pikczu pisze:To jak z masłem na kanapce. Zawsze ląduje masłem do dołu.
Wydaje mi się że identyczna zasada jest opisem na rezystorze.
Raczej grawitacja niż zdarzenie losowe.
Zgodzę się z tobą w całej rozciągłości, że to grawitacja... ale do tej pory zawsze mniemałem, że jest ona sprawiedliwa i obiektywna do bólu, czyli powinno być po równo .
Może trzeba poczynić jakieś badania naukowe , wiem, może sam napis (tak jak i masło) wprowadza asymetrię w rozkładzie masy. Trzeba rozwiązać równanie różniczkowe i ...
Prawdziwe słowa nie są przyjemne. Przyjemne słowa nie są prawdziwe.
Lao Tse
Re: Ile przypadku jest w przypadku
Ja nie wnikam, ja sobie ręcznie przed nakładaniem elementów odwracam na stronę czarną. Części wysypuje najczęściej na "podkładkę" metalową, coś ala nakrętka z słoika tylko znacznie grubsza i cięższa. U mnie z zrobiona była z nierdzewki.
Ewentualnie próby robiłem z rozciąganiem taśm na płaskiej powierzchni i chwyceniu ich np. klamerką. Folię zdejmowałem sukcesywnie posuwając się dalej.
Ogólnie ręczne nakładanie takich małych części to forma masochizmu... szczególnie przy więcej niż kilku płytkach.
Ewentualnie próby robiłem z rozciąganiem taśm na płaskiej powierzchni i chwyceniu ich np. klamerką. Folię zdejmowałem sukcesywnie posuwając się dalej.
Ogólnie ręczne nakładanie takich małych części to forma masochizmu... szczególnie przy więcej niż kilku płytkach.
Re: Ile przypadku jest w przypadku
GrumpyRez pisze:Ogólnie ręczne nakładanie takich małych części to forma masochizmu...
Zgadzam się w całej rozciągłości, jednak czasami trzeba i nie ma inaczej. Z tego powodu nie używam mniejszych niż 0805, bo to już prawdziwa forma zadawania sobie cierpienia.
Prawdziwe słowa nie są przyjemne. Przyjemne słowa nie są prawdziwe.
Lao Tse
Re: Ile przypadku jest w przypadku
Ja prototypy staram się robić na 1206 i 0805..... jak sobie raz zrobiłem na 0603 i 0402 to musiałem sobie setkę przed lutowaniem wypić
Re: Ile przypadku jest w przypadku
GrumpyRez pisze:...musiałem sobie setkę przed lutowaniem wypić
Zdarzyło mi się zaprojektować coś z 0603, ale montaż nie był moim problemem, więc mówiąc kolokwialnie "wali mnie to". Elementów 0402 to unikam jak mogę, chyba, że sobie zbuduję firmę z odpowiednim wyposażeniem do montażu, na co się jak na razie nie zanosi. Do takiej drobnicy to potrzebny mikroskop w oczach i nawet seta i lorneta nie pomoże.
Prawdziwe słowa nie są przyjemne. Przyjemne słowa nie są prawdziwe.
Lao Tse
Re: Ile przypadku jest w przypadku
Witam - może mała pompka podciśnieniowa i przyssawka z otworem do zasłaniania palcem.
pozdrawiam Jacek.
pozdrawiam Jacek.
Wróć do „Technika montażu elektronicznego”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości