#slowanawiatr
Na wstępie ja jeszcze raz ślicznie dziękuje za super płytki.Poniżej garść przemyśleń odnośnie nowego gifciku oraz drobna fotorelacja z ogarnięcia tegoż.
Podjęte decyzje wynikają z mojej codziennej pracy z AD2, ale oczywiście każdy ma swój styl i przyzwyczajenia i to co jest optymalne dla mnie, niekoniecznie innym będzie odpowiadać. Niemniej jednak zapraszam do chwili refleksji przez zalutowaniem złączek, ponieważ możliwości jest kilka.
Punkt wejściowy - płyteczki cudne i garść złącz igłowych, różnej maści.
Z firmowej trumienki AD2 wyjęłam oryginalne Digilentowe kabelki, ostatnio miałam je w rękach parę miesięcy temu,
ponieważ od czasu wykonania
płytki-protezki poszły zupełnie precz.
Wariant z kątowym grzebykiem gold-pin. Wydaje się w porządku, ale firmowe przewody od AD2 są dość sztywne i w takim układzie płytka stykowa będzie zawsze na ten kilkunastocentymetrowy dystans od AD2, logistycznie to niezbyt mi odpowiada, jeżeli już coś robię z Analog Discovery 2 to chcę, aby było też prowokująco w kadrze. Opcja skreślona.
Wariant z pionowym, klasycznym grzebykiem gold-pin i ponownie firmowymi kabelkami. To też niezazbyt mi odpowiada, nawet zapięcie kilku przewodów powoduje spore naprężenia i w efekcie AD2 będzie tak dyndać pod kątem uniesione na wiązce, albo płytka zwyczajnie wypsnie się ze stykówki. Opcja skreślona.
Wariant a'la Digilent na sucho - kawałek żeńskiej złączki do gold-pin i AD2 w pionie. To przymiarka z ciekawości tylko i aby sie utwierdzić w przekonaniu, że rozwiązanie jest bardzo ryzykowne dla urządzonka. Zawadzenie dłonią o obudowę czy przewód USB prawdopodobnie narobi szkody typu pogięcie igieł gold-pin w AD2. Opcja skreślona.
Wariant z gold-pin pionowo, ale w parze z moją małą przelotką. Całość jest dość ustawna, poza tym mogę podłączać tylko te przewody, których potrzebuję. No i jak widać cała gromadka ładnie się mieści na zdjęciach. Wariant kątowy grzebyków też ewentualnie pasuje, ale finalnie zostaną pionowe plus miękkie przewody połączeniowe luzem w aktualnie potrzebnej ilości.
Teraz kolejna decyzja - wybór igiełek do części pracującej w płytce stykowej, zdecydowałam o wykorzystaniu listwy precyzyjnej.
Zwykłe gold-pin mają wymiary 0.64x0.64 mm i osobiście uważam, ze wciskanie ich w płytkę stykową nie jest dla niej zbyt zdrowe, w końcu styki ulegną rozepchaniu i zwykłe końcówki elementów mogą niezbyt dobrze kontaktować.
Kołki listewki precyzyjnej mają 0.5 mm średnicy i w mojej ocenie są stanowczo lepsze do pracy ze stykówką. Ja poresztą używam takich listewek precyzyjnych do uzbrajania wszelkich przejściówek SMD-DIP i idealnie się sprawdzają.
Któryś tam z kolei etap lutowanek, trzeba sobie jakoś radzić.
Zdjęcia prawie jak z prospektu, fajne to, naprawdę fajne.
No i na koniec wyjaśnię może, skąd ta moja zachciewajka o dodatkowe złącze masy, oczywiście jak komu ono wadzi to nie lutować, ale naprawdę - do zapinania ad-hoc GND sondy oscyloskopowej czy próbnika logicznego jest bardzo przydatna, ponieważ bez zbędnego cudowania jest zawsze pod ręką. Należy tylko pamiętać, że te piny są galwanicznie spięte tylko z jednym punktem masy, tym sąsiadującym z sygnałami
2- i
V-. Rozważam usprawnienie drobne polegające na spięciu ze sobą wszystkich nitek GND choćby kynarkiem, ale pod spodem, aby nie psuć ładnej góry płytki, ale to jeszcze zobaczymy.
Finalnie jest tak i jest super.